Dlaczego żeglarstwo?
Co takiego ujęło mnie w żeglarstwie?
Chyba ta ograniczona decyzyjność odnośnie tego, w którą stronę i jak przyjdzie nam się udać w tym momencie. W czasach satelitarnej nawigacji, autopilota, guzików „play”, „stop”, „power” i „stan by” w oddaniu się siłom natury oraz zapomnianemu i niedocenionemu losowi widzę coś nieprawdopodobnie podniecającego. Ale na wodzie nie jesteśmy znowu tak bezwolni. Jeśli zdecydujemy się wejść z nią w bliższe relacje, z czasem nauczymy się jej reakcji i prawideł. Zresztą zupełnie, jak w każdej innej relacji tego typu, włączając w to przyjaźń.
Mieć wiatr we włosach, poczuć go na twarzy, ależ to wyświechtane slogany. Ale mówią tak ci co go nie mieli i nie poczuli – nigdy, albo od bardzo dawna. Ten wiatr, oprócz tego, że oddziałuje na nas bardzo fizycznie, niczym dotyk bliskiej osoby, przypomina nam na każdym kroku, że może być naszym sprzymierzeńcem, ale i katem. Z reguły można się z nim dogadać, trzeba jednak uważać i mieć na niego baczenie. Podobnie, jak z udomowionym dzikim zwierzęciem – nie wiadomo kiedy zew natury w nim wyprze na chwilę poczytalność i przewidywalność znaną nam na co dzień.
Ale właściwie nie wiadomo też kto w tej metaforze jest zwierzątkiem-zabawką, a kto panem i władcą. Żeglarstwo to dla każdego z osobna indywidualna próba zmierzenia się z tym tematem. Nie brakuje momentów, w których czujesz, że obsadziłeś się w tej głównej, bardziej chlubnej roli. Przez większość czasu uczymy się jednak pokory wobec swojego potężniejszego przeciwnika-przyjaciela.
Pokory, której tak nam na co dzień brakuje, a która przydałaby się, gdyby raptownie i na dłuższą chwilę zabrakło nam prądu.
żeglarstwo to piękny sport, warto o nim rozmawiać!